Dorota Marzec
  • Główna
  • O mnie
  • Życie
  • Relacje
  • Motywacja
  • Instagram
  • Kontakt


Dokładnie tak. Jesień zaczyna się moimi urodzinami 23 sierpnia. Tak było od zawsze. Tydzień później zaczynała się szkoła. Bardzo rzadko spędzałam moje urodziny na wakacjach, zwykle było to kilka dni po powrocie z ostatniego wyjazdu nad jezioro.
Wieczory były już ciemne, a w powiewach wiatru czuć było chłód nadchodzącej jesieni. Od kilku lat w moje urodziny pada deszcz. Taki zimny, jesienny z zacinającym wiatrem. Nie lekki letni deszczyk. Jesień.

Odkąd pracuję nie odczuwam już tego smutku końca lata tak dotkliwie. Często właściwie nawet się cieszę, że będę mogła znowu nosić swetry. Praca w branży odzieżowej w ogóle ma to do siebie, że w zupełnie innych porach roku dostaję ubrania niż ich potrzebuję. Wiosną i latem gromadzę więc swetry i zimowe kurtki, a jesienią i zimą - letnie sukienki. Efekt jest taki, że wiecznie czekam kiedy będę mogła nosić już te ubrania. Nadchodząca jesień nie jest więc dla mnie pożegnaniem z lekkimi butami, ale radością noszenia nowych swetrów.

Jesień to też powrót na studia, których naprawdę nie mogę się doczekać. W tym semestrze będę się uczyć historii etyki, logiki pragmatycznej, podstaw prawa karnego i wielu przedmiotów związanych z mediacjami i negocjacjami. To najciekawsze studia jakie mogłam mieć. Naprawdę. Czekam więc na październik z utęsknieniem.
Jesień przyniesie też ulgę w social media. Skończą się te wszystkie relacje z wakacji, wieczorów panieńskich i pool party z drinkami. Całe szczęście. Czemu brak takich relacji to dla mnie ulga? Bo ja takich nie mam i zazdroszczę. To proste.

Nie mam w zwyczaju romantyzować jesieni. Wieczory z herbatką, kocem, książką. W Polsce sezon na powyższe trwa od września do marca, więc herbata i koc to nic nadzwyczajnego. Kto też siedzi z książką i patrzy na deszcz? Chyba tylko nastolatki w filmach. W dzisiejszych czasach wszyscy siedzą na tik toku. Na świeczki się cieszę, bo jak wiecie, kocham zapachy.

Jesień kojarzy mi się jeszcze z jedną straszną rzeczą. Korki.
Gdy zaczynają się wakacje, ulice w Krakowie robią się wspaniale puste. Sporo ludzi przesiada się na rowery, studenci wracają do rodzinnych domów, a rodzice nie odwożą dzieci do szkoły. Autobusy może i jeżdżą wtedy rzadziej, ale nie są tak wypchane. To drastycznie zmienia się wraz z pierwszym września, by osiągnąć absolutne apogeum w październiku. Wtedy też, spragnieni niezależności młodzi studenci przyjeżdżają samochodami i wyobrażają sobie, że na studia będą dojeżdżać właśnie w ten sposób. Ich nadzieje znikają mniej więcej w połowie października, gdy orientują się, że co prawda mogą samochodem dojechać, ale absolutnie nie będą mieli gdzie zaparkować. Przesiadają się wówczas na komunikację miejską i to czyni drogi w jakichś 30% bardziej przejezdnymi, ale autobusy wypchanymi po brzegi. I tak rok w rok. Kraków w pełniej okazałości.

Czy jesień jest moją ulubioną porą roku? No niespecjalnie. Ale uczę się dostrzegać plusy i minusy każdej sytuacji i czekać na fajne momenty. A tej jesieni mam nadzieję, że ich nie zabraknie. 


Zawsze chciałam napisać tekst tego typu. Może lepiej by pasował, na 25, albo 30 urodziny, ale pierwsze były już dawno, a do następnych wierzę, że jeszcze bardzo daleko. Ten tekst, jest trochę jak wpis do „złotych myśli” z podstawówki. Nawet nie wiem czy znam tyle faktów o mnie…
Ale trudno, już zaczęłam to jedziemy z tym.

  1. Uwielbiam piosenki z musicali, ale… nie lubię musicali. Nic tak nie męczy w filmach, jak przerywanie ich piosenkami wyśpiewywanymi przez bohaterów. I jednocześnie nie ma piękniejszych piosenek niż musicalowe. Myślę, że urzekają mnie tak bardzo, bo opowiadają historie, które bohaterowie od razu wizualizują. Te piosenki coś przekazują. Jednocześnie aktorzy mają doskonałą dykcję, więc wiadomo o czym śpiewają.

  2. Od tego sezonu bardzo wkręciłam się w wyścigi Formuły 1. Jak tylko nie mam studiów to oglądam wszystkie treningi, kwalifikacje, wywiady, studio, paradę kierowców i wyścigi, wiadomo. Obserwuję też kierowców i zespoły na ig, czytam wpisy na twitterze, oglądam filmiki na yt, wywiady i dokumenty. #teamCharles

  3. Przez ponad 25 lat nie widziałam jakim jestem znakiem zodiaku. Wszystko przez to, że w niektórych źródłach 23 sierpnia należy jeszcze do Lwa, a w innych już do Panny. Przeżyłam, więc pierwsze ćwierćwiecze w przekonaniu, że nie posiadam znaku zodiaku. Uświadomiła mnie dopiero interesującą się tym koleżanka, że w moim roku urodzenia był to Lew. Niewiele zmieniło to w moim życiu. 

  4. Moje ulubione jedzenie życia to barszcz czerwony z uszkami mojej mamy. Jest doskonały w każdym calu.

  5. Moje ulubione słodycze to Skittlesy. Bezsprzecznie. Prawie zawsze mam je w szafce i podjadam niemal codziennie kilka cukierków. Na drugim miejscu kwaśne żelki, ale najgorszym połączeniem są kwaśne skittlesy. 

  6. Nie lubię ciast. Smakują mi tak dwa gryzy, a potem już mnie mdli. 

  7. Co innego słone przekąski. Tutaj nie ma ograniczeń na paluszki, czipsy i… popcorn. Jak pokazywałam Wam na moim instagramie na urodziny w tym roku kupiłam sobie maszynkę do popcornu. Taka prawdziwą, że prawie mogłabym mieć własne stoisko na festynie. 

  8. Wbrew czterem powyższym punktom, muszę przyznać, że nie lubię jeść. Niektóre słodycze i słone przekąski są jasnymi światełkami jedzeniowymi, ale generalnie gotowanie i zastanawianie się co zjeść jest dla mnie tak męczące, że gdyby ktoś mi dał możliwość już nigdy nie musieć jeść, nawet kosztem skittlesów i popcornu to niewiele bym się zastanawiała. 

  9. Zdecydowanie wybieram herbatę ponad kawę. Kawę piję baaardzo rzadko, natomiast herbatę uwielbiam. Zielona, biała, czarna, czerwona. Każda. No może poza taką z hibiskusem. I nie zioła. Na myśl o czystej melisie, rumianku, czystku i innych aż mam gęsią skórkę. 

  10. Uwielbiam zapachy. Uspokajają mnie, relaksują i dają mi poczucie bezpieczeństwa. Mam balsam, który wącham żeby zredukować stres i inny, którego zapach mnie koi do snu. Mam też olejek, który wcieram gdy mam migrenę. Nie wiem czy klasyczna aromaterapia jest dla mnie, ale to co mam działa znakomicie. 

  11. Relaksuje mnie dźwięk deszczu. W momencie ciężkiego życiowego stresu wykupiłam Spotify premium tylko po to, żeby całą noc puszczać dźwięk deszczu. Z reklamami było tak 2/10.

  12. Boję się fajerwerków. Zawsze sobie wyobrażam, że zaraz któryś spadnie na jakiś dach i wywoła pożar. Pokazy pirotechniczne podczas Krakowskiej Parady Smoków są piękne, ale ludzie samowolnie strzelający na sylwestra to coroczny koszmar. 

  13. Noszę w torebce pół apteki. Jeśli kiedyś w moim towarzystwie będziecie potrzebować: magnezu, wapnia, elektrolitów, węgla, nospy, ibupromu podwójnego, lub pojedynczego, apapu, gripexu albo ketonalu - zgłoście się do mnie. Prawdopodobnie mam to przy sobie. I to nie chodzi nawet o to, że jestem lekomanką. Ja po prostu nie chcę żeby mnie coś zaskoczyło.

  14. Uwielbiam świeczki. Myślę, że ma to spory związek z moją miłością do zapachów. 

  15. Jestem sową. Nie cierpię wcześnie wstawać, ale bardzo lubię siedzieć długo do późna. Wtedy najlepiej mi się myśli. Kiedy szyłam - szyłam po nocach. Książki w nastoletnim wieku czytałam nocami i moje 400 słów dziennie też zwykle piszę po 22. 

  16. Nie mogę farbować włosów na ciemno. Próbowałam dwa razy i dwa razy skończyło się to ostrą reakcją alergiczną. Raczej nie będę próbować trzeci. A przynajmniej nie do pierwszych siwych włosów. 

  17. Nigdy nie wyprawiałam urodzin. Przypadają pod koniec lata, więc nigdy nie zapraszałam koleżanek ze szkoły. Nie miałam też imprezy z okazji 18. Jakoś tak nigdy się nie złożyło. 

  18. Nie mam przekłutych uszu. Kiedy byłam nastolatką moja mama powiedziała, że mogę to zrobić dopiero jak będę miała 18 lat. I kiedy wreszcie je skończyłam, uznałam, że niespecjalnie jest mi to potrzebne. 

  19. Nie mam żadnych tatuaży. Trochę się boję ze względu na różne alergie, a trochę nie czuję żebym tego w tym momencie potrzebowała.

  20. Kocham śluby i wszystko co z nimi związane. Nigdy mnie ten temat nie nudzi. Suknie ślubne, kwiaty, sale, ciasta, dramy, winietki. Uwielbiam wszystko. 

  21. Chciałabym mieć pieska. Mam już wybraną rasę, kolor i imię, ale nadal nie czuję się na tyle odpowiedzialna. 

  22. Bardzo lubię kwiatki doniczkowe. Znam się trochę na tych, które mam, ale żadna ze mnie ekspertka. Nie przepadam natomiast za roślinami kwitnącymi. Kiedy kwitnie mi skrzydłokwiat - obcinam kwiaty. Wyjątek stanowią róże. Róże są wspaniałe. 

  23. Nie cierpię mojego imienia. Brzmi jak imię starej ciotki. Rodzice mieli mi dać na imię Julia, ale zmienili zdanie, bo bali się, że dzieci bedą na mnie mówić „Jula”. Mówiły „Dora”, subiektywnie uważam, że to drugie jest jakieś 10 tysięcy razy gorsze. 

  24. Jako dziewczynka chciałam być aktorką. Niestety rodzice skutecznie mnie do tego zniechęcali strasząc, że aktorki w szkole teatralnej muszą się rozbierać i bez tego nie da się skończyć tej szkoły. 

  25. Kiedyś moim ulubionym kolorem był bordowy. Dzisiaj, gdybym była kolorem - byłabym pastelowym różowym.

  26. Uwielbiam być zorganizowana. Excel, kalendarze i notatki to najlepsze wynalazki ludzkości. Nie potrafię działać w chaosie. Wszystko musi mieć swój plan i porządek, bo inaczej nie umiem się odnaleźć. Dzisiaj już to opanowałam, ale kilka lat temu wpadałam w złość, kiedy musiałam zmienić moje plany, nawet tak przyziemne jak to kiedy pojadę na duże zakupy. Dzisiaj staram się planować mniej, ale kiedy planuję, czuję się bezpiecznie. 

  27. Od zawsze mam to samo marzenie kiedy zdmuchuję świeczki, albo widzę „spadającą gwiazdę”. I to nie tak, że ono się nie spełniło. Spełniło. I niech się spełnia dalej. 

Słyszeliście kiedyś o takim powiedzeniu, że „najtrudniej jest zacząć”?. To nieprawda. Gdyby tak było mielibyśmy naprawdę doskonały świat pełen ludzi, którzy skończyli wszystko co kiedykolwiek rozpoczęli. Wszystkie studia, kursy, plany i marzenia. Ja zaczynałam w życiu wiele różnych rzeczy, wiele razy. I była to najłatwiejsza część całego procesu. Zacząć można naprawdę ogromną ilość razy. Chciałam napisać „nieskończoną”, ale w skończonym życiu to jednak niekoniecznie. Już kilka razy zaczynałam samodzielną naukę dwóch obcych języków - włoskiego i hiszpańskiego. I wcale nie było to trudne. Zacząć, czyli posłuchać jakiejś lekcji, albo nakupować fiszek, kursów i słowników to było tak proste, że gdyby to była najtrudniejsza część to dzisiaj mówiłabym już wszystkimi językami świata. Ale jednak nie mówię żadnym z nich. Dlaczego? Bo to nie rozpoczęcie sprawiło mi trudność.

Zaczynałam też naukę na trzech instrumentach. Dwie szkoły policealne i dwa kierunki studiów. Zaczynałam uprawiać strzelectwo sportowe, tańczyć balet, burleskę, pole dance. Zaczynałam różne wyzwania: książka tygodniowo albo pisanie 400 słów dziennie. Zaczynałam już codzienne bieganie, rozciąganie i zdrowe odżywianie. Och, ileż to razy zaczynałam się zdrowo odżywiać… Nie rozumiem czemu zwykle po dwóch dniach kończyłam z pudełkiem pizzy. Przecież najtrudniej było zacząć, prawda? No właśnie nieprawda.

Okazuje się, że najtrudniej jest wytrwać wtedy, kiedy nie idzie. To nie sztuka kontynuować coś, co umiemy, sprawia nam radość i dobrze wychodzi. Najtrudniej jest się nie poddać kiedy przychodzą porażki. Kiedy miałam największy kryzys pisania? Wcale nie wtedy, gdy trzeba było zacząć. Ale wtedy, gdy wyjechałam na weekend, dwa dni z rzędu napisałam okrągłe zero słów, bolała mnie głowa i nie wiedziałam o czym pisać. Wtedy było najciężej. Kiedy nie byłam z siebie zadowolona.

Prawdopodobnie po tym akapicie powinien nastąpić jakiś motywacyjny zbiór słów o tym, że trzeba przetrwać ten trudny moment, zacisnąć zęby i robić z niechęcią, bo to przynosi efekty. Z jednej strony tak, jasne. Jeśli chcesz coś osiągnąć, to przełam się, staraj i rób mimo przeciwności losu. Ale to jest też moment żeby się zastanowić czy naprawdę chcę to robić. Wymieniłam wyżej listę rzeczy, które zaczynałam. Jak się pewnie domyślacie, większości z nich nie skończyłam, a raczej skończyłam, ale dosyć szybko. Na takiej zasadzie jak kilka lat temu „skończyłam” filologię polską… po pierwszym roku. Każdą z tych rzeczy przerywałam jednak z jakiegoś powodu, który dla mnie był ważny. To nie jest absolutnie lista moich porażek i jakiś dowód na to, że jestem jednym wielkim chodzącym urzeczywistnieniem słomianego zapału. Ja jestem dumna ile rzeczy spróbowałam robić i nadal próbuję! A że potem zdaje sobie sprawę, że to nie dla mnie - to jeszcze lepiej. Ciągle szukam rzeczy, które mnie interesują, czasem z większym, ale jeszcze częściej z mniejszym, sukcesem. Być może dla jakiejś części ludzi to właśnie jest synonim porażki, a sukcesem jest doskonalenie się w jednej konkretnej dziedzinie i osiągnięcie w niej poziomu mistrzowskiego. Z pewnością tak. Ale dla mnie nie. Nie jestem taką ryzykantką, aby postawić wszystko na jedną kartę. Zdecydowanie bardziej wolę się zabezpieczyć studiując etykę, pracując jako technolog, a po godzinach pisząc bloga. To wszystko składa się na to kim jestem. A jestem każdego dnia bardzo ciekawa tej osoby. I tego co znowu wymyśli.

Wracając do tytułu tego tekstu. Czy najtrudniej jest zacząć? Nie. Dlatego jeśli się chce czegoś spróbować to warto zacząć, bo to najłatwiejsze. A potem się zobaczy. 

Nowsze posty Strona główna

O mnie

Chcę kiedyś spojrzeć wstecz i powiedzieć, że 'Napisałam dobrą historię'. Próbuję zrozumieć życie.

Obserwuj

Popularne

  • Czy dobrze jest się nie kłócić?
    Ostatnio ktoś mnie zapytał „Czy jak się nie kłócimy to dobrze, czy niedobrze?” . I chociaż większość swojej działalności w internecie opiera...
  • Co Ty chcesz w życiu osiągnąć?
    Znacie te wszystkie listy pod tytułem 30 rzeczy do zrobienia przed 30 ? Cóż, dzisiaj są moje ostatnie dwudzieste urodziny, trzydziestka zap...
  • Związek jest jak ogród
    Nie lubię określenia, że małżeństwo to jest ciężka harówka w polu, w pełnym słońcu. Moim zdaniem nie powinno tak być, choć czasem pewnie jes...
  • Moja wakacyjna przygoda
    Gdy zastanawiam się jaki jest mój ulubiony sposób wypoczywania, z dumą myślę sobie, że jestem w tym temacie bardzo elastyczna. Mogę pojechać...

Kategorie

  • Filozofia 3
  • Kłótnie 1
  • Motywacja 3
  • O mnie 2
  • Podróże 1
  • Polecane 3
  • Relacje 5
  • Ślub 2
  • Terapia 1
  • Wspomnienia 1
  • Życie 11

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Archiwum

  • ►  2025 (1)
    • ►  lutego 2025 (1)
  • ►  2024 (2)
    • ►  sierpnia 2024 (1)
    • ►  marca 2024 (1)
  • ►  2023 (4)
    • ►  lipca 2023 (2)
    • ►  maja 2023 (1)
    • ►  stycznia 2023 (1)
  • ▼  2022 (12)
    • ►  listopada 2022 (2)
    • ►  października 2022 (6)
    • ►  września 2022 (1)
    • ▼  sierpnia 2022 (3)
      • Jesień przychodzi w sierpniu
      • 27 faktów o mnie na 27 urodziny
      • To nieprawda, że najtrudniej jest zacząć
  • Strona główna

Copyright © Dorota Marzec. Designed by OddThemes