Nie spodoba Ci się ten tekst

Piąty rok studiuję mediacje i negocjacje. Czy moje zainteresowania konfliktami międzyludzkimi czynią mnie ekspertką? Nie nazwałabym się tak. Ale mam kilka obserwacji o tym skąd konflikty się biorą, jak wybuchają, czego dotyczą i dlaczego przebiegają nie tak jak byśmy sobie tego życzyli. I wiem jedno. Nie spodoba Ci się ten tekst. 

Ludzie chcą być słuchani. 

Mam wrażenie, że odkąd prowadzę instagrama o konfliktach, ciagle mówię tylko o słuchaniu. A przecież nie tego chcą ludzie. W większości ludzie w ogóle nie chcą mieć konfliktów i najbardziej interesuje ich to jak ich uniknąć, a jeśli się pojawią to jak najszybciej zakończyć. I jak to zrobić, żeby ta druga osoba wreszcie zrozumiała o co mi chodzi. Żeby usłyszała to co do niej mówię, zrozumiała i wdrożyła w życie. Skoro raz coś mówię to chcę, żeby to było odnotowane i w przyszłości wykorzystane do pozytywnego zaspokojenia moich potrzeb. Minimalnie w analogicznych sytuacjach, maksymalnie to przetworzone, przeanalizowane na tyle, żeby ta druga osoba domyślała się o co chodzi mi także w innych. Nawet jeżeli uśmiechacie się teraz pod nosem, że wcale nie, przecież to brzmi absurdalnie, to właśnie tego chcecie. Żeby inni rozumieli bez słów. Problem natomiast polega na tym, że… 

Ludzie nie chcą słuchać.

Głównie dlatego, że to wymaga wysiłku. Albo dlatego, że nie umieją. A chęć nauczenia się wymaga wysiłku. I generalnie nie ma żadnej gwarancji, że od słychania innych sami cokolwiek skorzystamy. Chociaż zapewniam, że skorzystacie. 
Słuchanie innych, zwłaszcza takie, które jest empatyczne zakłada absolutne wyzbycie się egoizmu i myślenia o sobie. Nie wtrącania ani dobrych rad, ani przemyśleń, ani własnych analiz, ani nawet prób pomocy (która zwykle jest po prostu „dobrymi radami”). Słuchanie wymaga stwierdzenia i trwania w przekonaniu, że „ja teraz nie jestem ważny”. 
A takie stwierdzenie, mam pewność, że ludziom się nie podoba. 
Obserwuję co interesuje ludzi w tym co publikuję. Jakich treści szukają, co się najlepiej „klika”, co przykuwa uwagę i o co ludzie pytają w komentarzach. I interesują ich rozwiązania. (Tak naprawdę najbardziej interesują ich memy i śmieszne filmiki, ale na potrzeby tego tekstu pominę tę część mojej działalności.) Co zrobić, żeby przestać się kłócić, co zrobić, żeby się nie kłócić, co zrobić, żeby zakończyć kłótnie. Jak rozwiązać swoje problemy. I czuję, że mam odpowiedzi na te pytania, ale one się nikomu nie podobają. 

Ten prosty sposób sprawi, że ludzie będą cię słuchać. 
To fałsz. Ani ten sposób nie jest prosty, ani nikomu nie obiecam, że zadziała. Ale przedstawię go mimo to. 

Chcesz żeby ludzie Cię słuchali? Żeby rozumieli, respektowali i realizowali Twoje potrzeby? 

Krok pierwszy: 
Zrozum sam siebie. Posłuchaj samego siebie i usłysz to co się w tobie dzieje, co czujesz i czego potrzebujesz. Awantura o zostawienie brudnych naczyń w większości wcale nie jest awanturą o ten konkretny raz. Może być potrzebą odpoczynku, odciążenia, wsparcia, docenienia, wzięcia odpowiedzialności, i mnóstwo mnóstwo innych rzeczy.  
Odnoszę wrażenie, że wiele osób zatrzymuje się na tym kroku. Na instagramie widzę naprawdę ogrom treści przekonujących o tym jak ważne są „moje uczucia”. O tym, że trzeba stawiać siebie na pierwszym miejscu, że trzeba dbać o siebie, rozumieć siebie, o tym, że to ja jestem najważniejsza. Nie demonizuję ich całkiem. Głęboko wierzę w to, że naprawdę ogrom ludzi ma problem z wyrażaniem tego czego potrzebuje, z dostrzeżeniem tego w samym sobie, a co dopiero z komunikowaniem. To jest prawdziwy problem, warty uwagi. Jednak na tym droga się nie kończy. Bardzo łatwo jest ulec przekonaniu, że nic nikomu nie jestem winna, troszczę się tylko o siebie, kocham siebie i stawiam siebie na pierwszym miejscu. Tylko, że to jest dopiero pierwszy krok. 

Krok drugi: 
Zacznij słuchać innych ludzi. Tych wszystkich, którzy też stawiają siebie na pierwszym miejscu. A może raczej nie wszystkich. Ale tych, na których Ci zależy. Jeśli się z kimś kłócisz, musisz wiedzieć o co się kłócisz, ale kiedy już to wiesz, dowiedz się, czy ta druga osoba, kłóci się z Tobą o to samo. Bo może się okazać, że niekoniecznie.
Obserwuję często, że w konfliktach ludzie skupiają się na tym co dokładnie się wydarzyło, co doprowadziło ich do tej kłótni. Totalnie jest to droga do nikąd. Ludzka pamięć jest zawodna. Może nam się wydawać, że powtarzamy słowo w słowo to co zostało powiedziane, co doprowadziło do tej kłótni i że przecież mamy racje, bo to dokładnie doprowadziło do tej kłótni. Problem w tym, że to co doprowadziło jest zapalnikiem, a nie ładunkiem wybuchowym. Dlatego prawdopodobnie podczas tej kłótni o to co ją wywołało, możemy zmieniać fakty, dorzucać nasze emocje, przemyślenia, przekręcać słowa, tak aby „wygrać”. A tak naprawdę, nieudolnie chcemy przekazać co jest tym ładunkiem wybuchowym. I żeby on został dostrzeżony. Pytanie, czy my sami wiemy co nim jest. 

Dlatego mój wniosek jest taki, że kłótnia o zapalnik nie ma absolutnie żadnego sensu. Możesz dyskutować cały dzień i noc o tym co kto powiedział, ale jeśli nie masz z tego nagrania, to nie ma opcji, że ktokolwiek przyzna komukolwiek rację. 

Jak w takim razie z tego wybrnąć? Weź głęboki wdech, zastanów się o co tak naprawdę Ci chodzi, jaka jest twoja niespełniona potrzeba, albo co Cię zraniło i dlaczego Cię to zraniło. Zajrzyj wgłąb siebie i zastanów się na spokojnie, co chcesz żeby się teraz wydarzyło, co ma się zmienić. A kiedy już się nad tym zastanowisz.. posłuchaj drugiej osoby. 

Odłóż na chwilę swoje potrzeby i wejdź w buty drugiej osoby. Zapytaj ją „czego potrzebujesz?”, „co w moim zachowaniu było nie tak?”, „co mam zrobić?/zmienić?”. 

Już w głowie słyszę te odgłosy oburzenia. Jak to? To ja mam się zmieniać? Niedoczekanie!

Niekoniecznie. Masz posłuchać czego oczekuje od Ciebie druga osoba. To, że ktoś czegoś od ciebie chce wcale nie znaczy, że masz to natychmiast w sobie zmienić, i wasz problem się rozwiąże. Wręcz przeciwnie. Ale musisz wiedzieć czego ta druga osoba chce. A żeby to wiedzieć, musisz jej posłuchać. I kiedy już wiesz czego ty chcesz, i czego chce druga osoba. Wtedy możecie razem znaleźć rozwiązanie, które pomoże spełnić potrzeby obu stron. Bo o to chyba chodzi w relacjach, nie? 


0 comments